Wydawało mi się to oczywiste, bo słowo TRUCIZNA na myśl przynosi coś niebezpiecznego i szkodliwego. Przypadek z lecznicy udowodnił, że jestem w błędzie sądząc, że u każdego to słowo budzi strach i wzmaga zachowanie szczególnej ostrożności. Dlatego, postanowiłam trochę przybliżyć temat…
Trutki na szczury, ślimaki, mrówki, czy inne przędziorki są substancjami szkodliwymi dla każdego żywego organizmu. Substancje czynne w tych produktach nie działają selektywnie, tylko na dany gatunek dla którego są dedykowane, ale po prostu - są szkodliwie, trujące i toksyczne!!! Dlatego, jeśli musimy sięgnąć po jakąkolwiek chemię, która ma coś zwalczyć i zabić, to poświęćmy te parę minut swojego życia na przeczytanie ulotki z instrukcją obsługi. Dzięki temu ocalimy swoje oraz bliskich nam osób i zwierząt zdrowie, a nie rzadko życie.
Czy wiecie, że chemia zwalczająca szkodniki żyjące na roślinach jest w marketach trzymana w szklanych gablotach pod kluczem? I aby ją kupić, musimy poprosić pracownika sklepu o jej wydanie? Czy to już nie powinno budzić u nas niepokoju związanego z jej zastosowaniem w domu, w którym przebywamy godzinami, jemy, oddychamy? Takie chemie, nie są szkodliwe tylko w bezpośrednim kontakcie, przez jej dotknięcie czy zjedzenie, ale spryskane nią rośliny parują i cząstki tej trucizny wirują w powietrzu którym oddychamy i oddychają nasze zwierzęta. Może nam się nic nie stanie, albo poczujemy lekkie zawroty głowy czy mdłości, ale królika może kosztować to życie.
Trutki na szczury… Czy wiecie, jak działają takie trutki? Nie działają od razu, działają po pewnym czasie, ponieważ szczury są bardzo inteligentne i jakby jeden szczur zobaczył, że w pobliżu trutki leży martwy osobnik, to mimo zachęcającego zapachu i głodu nie zje wystawionych granulek. Z tego powodu działanie trutki jest odwleczone w czasie, polega na "rozrzedzeniu" krwi i działaniu przeciwzakrzepowym, przez co zwierzę doznaje krwotoku wewnętrznego i umiera po paru dniach. Jeżeli substancja w trutce działa przeciwzakrzepowo, to myślicie, że takie działanie ma tylko i wyłącznie u szczura? No pewnie, że nie! Dlatego częste są objawy zatrucia trutką na szczury u drapieżników – kotów, ptaków itd. Zwierzę z krwotokiem wewnętrznym nie chowa się, wychodzi z ukrycia i staje się łatwym łupem dla drapieżcy, który później umiera w męczarniach podobnie, jak jego ofiara.
Trutki na gryzonie są w postaci granulek wsypanych do woreczków. Takich woreczków nie otwiera się, przecież każdy wie, że jak gryzoń chce to z łatwością poradzi sobie z rozgryzieniem kawałka folii, czy innego opakowania. Przegryzie, zje kilka granulek i tyle. Otwieranie tych woreczków jest po pierwsze niezgodne z instrukcją obsługi, a po drugie proszeniem się o kłopoty, bo granulki pylą i cząsteczki trucizny dostają się do powietrza co może podrażnić nasze drogi oddechowe.
Oczywiście, nie jestem fanem trutek, lepów czy innych radykalnych i kontrowersyjnych metod zwalczania gryzoni, ale jeśli już ktoś zdecyduje się na zastosowanie chemii to niech to „robi z głową”, aby nie zagrażało to zdrowiu oraz życiu niewinnych istot.
Dwa dni temu trafił na mój dyżur królik, który niespełna godzinę przed wizytą zjadł wystawiony na spodeczek granulat zwalczający szczury.
Pierwszy błąd – otwarto woreczek z trucizną
Drugi błąd – łatwy dostęp do smakowitych i zachęcająco pachnących granulek
Trzeci błąd – wypuszczanie królika w miejscu rozstawionej trucizny
Na szczęście, właściciel szybko zareagował, więc możliwe było wypłukanie żołądka z trujących granulek. Gdyby poczekał z wizytą jeszcze kilka godzin, byłoby to niewykonalne. Podejrzewam, że nie udało się usunąć całości, ale jej sporą część wypłukałam. Teraz królika czeka długie leczenie i monitorowanie, czy nie ma skutków trucizny. Trzymajcie kciuki za zdrowie malucha i pamiętajcie, trucizna zawsze jest trucizną, bez względu dla kogo jest dedykowana, może zaszkodzić innym zwierzętom oraz ludziom.
Comentários